2008-12-04

w drodze ....

Zanim Złośnica dotarła do Irlandii odwiedziła jeszcze tak dawno nie widzianą nadbałtycką plażę. Długi listopadowy weekend okazał się idealnym terminem na taki wypad. Wszystko przebiegło jak zwykle, dlatego nie będę rozpisywać się na temat tego, że Złośnica jak zwykle nie zabrała ze sobą adresu pod którym mieścił się ich apartament. Nie będę także opisywać tego jak Złośnica jak zwykle nie zapisała numeru telefonu do pani z biura . Nie warto też tracić czasu na opisywanie jak nieprzepisowo wyprzedzała zmuszając Tirowców do nieprzyzwoitych komentarzy. To wszystko przecież wiecie.
Jednak opisać należy [ku przestrodze] jak w drodze nad morze odwiedziły miejscowość za Łodzią. Zatrzymały się by dostarczyć pismo pewnemu ex-mężowi. Ex-żona dostarczyła pismo , odebrała zwrotne potwierdzenie odbioru i wsiadła do Złośnicowozu trzaskając drzwiami.
- jedź - powiedziała krótko.
- zaaraz, jeszcze tylko ustawię nawigację , no i może bym się kawy napiła
- jedź powiedziałam - dodała ostrzej ex-żona
- no już już tylko jeszcze .... - Złośnica nie dokończyła, bo ex-żona wskazała palcem ex-męża i wycedziła przez zęby - ON CZYTA PISMO !!!

Złośnica bez słowa ale w zauważalnym pośpiechu opuściła miejsce parkingowe, na którym stały już zdecydowanie zbyt długo ...

Jaki z tego morał ?

Do Złośnicy trzeba drukowanymi literami inaczej nie zrozumie.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Bardzo zabawna historyjka...:) ciekawe kogo dotyczyłam :) Ale to prawda drukowanymi literami trza :)

czar_na pisze...

zrozumiesz więcej jak będziesz mieć ex-męża (czego mimo wszystko nie życzę- lepiej żyć w nieświadomości)