2008-10-28

Sklepowa Złośnica II

Sobota :

Złośnica wraz z Monią pomknęła do Mysłowic odebrać przedmiot zamówiony na allegro... - brzmi znajomo ? nie dziwne ... tym razem Złośnica również zapomniała adresu sklepu i z lekką dozą niepewności zaparkowała przed prawdopodobnie właściwym sklepem. (to nie był ten sam sklep co w czwartek :P )

- dzień dobry, przyjechałam odebrać kieszeń na cb
- hmmm - sprzedawca jakoś niepewnie spojrzał na Złośnicę
- dzwoniłam w czwartek, że odbiorę w piątek, a w piątek, że będę dzisiaj
- kieszeń ?
- hmm przepraszam ale możliwe, że pomyliłam sklepy ... macie aukcje na allegro ?
- mamy ale nic nie wiem na temat kieszeni do odbioru , ale niech pani chwilę zaczeka zadzwonię do szefa ....

30 sec później, po rozmowie telefonicznej, sprzedawca z dziwnym uśmiechem odezwał się do Złośnicy :
- faktycznie była taka sytuacja i jakaś pani miała przyjechać ale po głośnik
- aaaa no właśnie - w tym momencie Złośnicę olśniło - oczywiście, że po głośnik ! -wykrzyknęła i nieśmiało dodała - kieszeń przyjdzie pocztą

sprzedawca nie mógł się opanować i wybuchnął śmiechem ..... Złośnica zresztą też.

- Pamięta pani cenę głośnika ?
- oczywiście , 23 zł - odpowiedziała i pospiesznie dodała - yyy ale to chyba za kieszeń
sprzedawca parsknął śmiechem i zadzwonił do szefa

- 19,5 - odparł nadal zanosząc się śmiechem


Złośnica oświadcza, że już nic więcej kupować w Mysłowicach nie będzie !

Sklepowa Złośnica

Czwartek :
Złośnica po przeanalizowaniu miliona opinii na temat cb radia podjęła decyzję. Najwyższa pora wymienić swój szumofon na coś fajniejszego. Starannie wybrała odpowiedni model a do niego fajną antenę, znalazła aukcję i zamówiła swoje maleństwo z opcją : odbiór osobisty.
Po skończonej pracy zabierając ze sobą podporę duchową w postaci Moniki pomknęła w kierunku Mysłowic i ...w połowie drogi przypomniała sobie, że adres sklepu i mapa dojazdu zostały na biurku. Tu nieoceniony okazał się Urwi, który z dalekiej stolicy pokierował Złośnicą lepiej niż najlepsza nawigacja.

w sklepie :
- Jestem zdecydowana na TO radio i TAKĄ antenę, ale trzeba ją zamontować tak żeby się dało ją położyć po dachu przy wjeździe do garażu najlepiej na czarnym mocowaniu bo reling mam czarny i żeby dobrze wyglądało a jak na reling nie to proszę na klapę bagażnika ale wtedy ma się składać w bok - po takim wywodzie sprzedawca oniemiał
- uhm uhm ... idziemy zobaczyć auto czy się da .... oooo nie ta antena odpada zdecydowanie bo to i tamto i siamto i jeszcze inaczej jakieś inne niezrozumiałe bzdury a w bok się nie da
- yyy no dobra to może tamta ?
- no mogłaby być ale ona się nie będzie składać wcale, no ale może zaproponuję taką. Składa się, nie jest zbyt długa, łatwo się stroi no i .... jest czarna
-ale niestety na magnes - zasępiła się Złośnica, ale ostatecznie wzięła tę czarną i składaną antenkę.

przy kasie :
- no to cieszę się, że udało się wybrać zestaw, to dobry wybór będzie pani zadowolona - powiedział miły sprzedawca - a żeby była pani jeszcze bardziej zadowolona to dorzucę rabat, ile kolega powiedział za radio ?
- 480
- uhh to już dał rabat, ale co , ja nie będę gorszy, dam rabat na antenę

tu do rozmowy włączył się trzeci sprzedawca :
- to ja dorzucę piwko gratis od firmy ! - po chwili zastanowienia dodał - a może dwa , bo jeszcze się panie o to jedno pokłócą ...



szkoda, że nie było czwartego sprzedawcy może dostałybyśmy coś do piwa ;)

weekendowe wspominanie

Piątek.
Praca minęła szybko i w miarę bezboleśnie. Odbiła kartę o 15.31 i popędziła do domu po buty, bo przecież już za chwileczkę już za momencik musi pojawić się w kręgielni i oficjalnie rozpocząć weekend. Całe szczęście udało się dotrzeć punktualnie. Na miejscu spotkała się z dziewczynami i się zaczęło. Nowe techniki rzutów kulą, dorabiane do tego ciekawe teorie i masa maaasa śmiechu. To jest to co Złośnica lubi najbardziej. No może jeszcze bardziej lubi to, że udało jej się wygrać. Po kręglach przeniosły się na grzane winko i chipsy z sosem czosnkowym . Do domu już Złośnica nie dotarła. Noc spędziła w obcym ale jakże przyjaznym łóżku. Nawet udało jej się uniknąć kar cielesnych za 40 minutowy monolog przed zaśnieciem !

Sobota.
Rano o dziwo głowy nie bolały. Szybka wizyta na targu i wycieczka do Mysłowic ( o tym więcej w następnym poscie) rozpoczęły miły dzień. Później całkiem niespodziewanie Złośnica i Monia pojawiły się na rajdzie samochodowym i jeszcze bardziej niespodziewanie na treningu footballu amerykańskiego ;)
Wieczorem Złośnica w ramach ukulturalniania wystroiła się w żakiecik i pobiegła na koncert a co !

Niedziela.
Pogoda piękna zmusiła Złośnicę do opuszczenia łóżka i zabrania psa na długaśny spacer nad jeziorko. Jesienne kolory i niebieskie niebo odbijające się w tafli jeziora nastroiły ją bardzo romantycznie i tak już było do końca dnia . Rozważna i romantyczna Złośnica nie opowie co działo się popołudniową niedzielną porą. To już pozostanie słodką tajemnicą :P

Oby więcej takich weekendów.

2008-10-14

Przegadana sobota

Złośnica obudziła się zadowolona i wyspana. Nic w tym w sumie dziwnego, skoro zegarek wskazywał już 9.00. Poprzeciągała się jeszcze leniwie i około 10.00 zeszła do kuchni zapolować na śniadanie.Zastała tam mamę i ich wspólną znajomą. Z okazji tak miłego spotkania otworzyły sobie winko. Później drugie. No i trzecie też. Nie zauważyły kiedy minął cały dzień. Przecież one tylko przy symbolicznej lampce wina trochę pogadały.

Złośnica miała w planach na sobotę wielkie sprzątanie, ale nie żałuje, że musiała to odłożyć. Fajnie tak z mamą czasem przegadać cały dzień.

2008-10-07

Złośnicowóz w oparach

Niewyspana Złośnica wsiadła niemiłosiernie wczesnym porankiem do swej ulubionej maszyny. Włączyła radio i starając się nastawić pozytywnie do rozpoczynającego się właśnie poniedziałku ruszyła w kierunku pracy. Weekend pozostał już tylko miłym wspomnieniem i nie pozostało nic innego jak uzbroić się w pozytywne myślenie i dotrwać do weekendu. Na parking udało się wjechać 7.23 więc ze sporym czasowym zapasem. Jeszcze z lekko przymkniętymi powiekami Złośnica dotarła do biura i westchnęła na widok sterty papierów piętrzących się na biurku. Z otępienia wyrwał ją rozlegający się w całym biurowcu komunikat : " WŁAŚCICIEL PEUGEOTA O NUMERACH REJESTRACYJNYCH SO ........ " dalej Złośnica już nie słuchała. Zerwała się na równe nogi i pobiegła na parking mając nadzieję, że to nie o jej maleństwo chodzi. " W mordę jeża !" wyrwało się z jej ust podczas gdy w głowie pojawiały się mniej wybredne słowa. To co zobaczyła nie zapowiadało niczego dobrego. Spod Złośnicowozu wypływała struga wyciekającego paliwa i znaczyła drogę aż do domu Złośnicy . Cóż było robić . Owładnięta szałem i złością zadzwoniła po assistance. Panowie po ponad godzinie zabrali grożące wybuchem autko i zawyrokowali " ktoś pani zrobił niezły numer te przewody są ewidentnie przecięte". Po kilku godzinach diagnoza brzmiała : skradziona chłodnica od zwrotnego obiegu paliwa (cokolwiek to jest) . Część na giełdzie warta ok 100 zł a mogła Złośnicę kosztować życie .....

później złe informacje docierały do Złośnicy z coraz to innych stron ... tak jakby ktoś w ten poniedziałek otworzył puszkę Pandory .... i jak tu nie wykrzyknąć :

JAK JA NIE LUBIĘ PONIEDZIAŁKÓW !!!!