2011-09-03

złośnica vel mistrz kuchni

Dawno dawno mnie tu nie było wiem.
Biję się w piersi i posypuję głowę popiołem .

Wszystko to jednak wina tego no .....co to ze mną mieszka. Czas mi zajmuje, uwagę skupia na sobie, goni do garów i ot biedna czasu na nic nie mam. A propo tego do garów gonienia to ostatnio zasłużyłam sobie na tytuł kukmistrza , a było to tak :

- Kochanie co na obiad ?
- Zupa pomidorowa z ryżem - odparła jak zwykle uroczo Złośnica.
- Ok to ja wyjdę przewietrzyć futro zołzowate a Ty przygotuj, dobrze ?
- Uhm - odparła Złośnica i zabrała się za gotowanie ryżu (bo zupa była z wczoraj, ale pan niemąż lubi świeży ryż do zupy). Zajrzała więc nasza droga Złośnica do szuflady, wyciągnęła torebkę z resztką ryżu, wsypała na osolony (a jakże!) wrzątek i myśli .... - hmmm chyba trochę mało tego ryżu będzie - zajrzała do szuflady i ku ogromnej radości znalazła pojemniczek z końcówką ryżu pełnoziarnistego. Przecież nic się nie stanie jak pomiesza dwa rodzaje, prawda ? ryż to ryż. Wsypała co miała do już gotującego się ryżyku, ustawiła czas gotowania i oddaliła się z kuchni czym prędzej.
- pibip piiiibip piiiibip - sygnały dźwiękowe wydała kuchenka. Złośnica śmigiem migiem zjawiła się w kuchni by odcedzić ryżyk i omal nie zemdlała . Gdy zerknęła do garnka okazało się, że ów ryż pełnoziarnisty wcale nie był tym za kogo się podawał ! Ten przebieraniec-oszukaniec wcale nie był ryżem ! Był natomiast makaronem ryżowym . Złośnica już widziała oczyma wyobraźni jak dopada ją starość podczas oddzielania jednego od drugiego, gdy niczym wybawiciel pojawił się niemąż i autorytatywnie stwierdził, że zupa pomidorowa z ryżem makaronowym może być udanym eksperymentem.

i była !