2014-06-23

Bułgaria – po 20 latach odkryta na nowo.


Złośnica w Bułgarii pierwszy raz była w 1994r . Spędziła tam w towarzystwie matki rodzicielki cały krótki miesiąc. Najpierw autobusem jechały niesamowicie długie 30 godzin odkrywając po drodze zjawiska przyrodnicze, o których nie śniło się najbardziej obeznanym biologom, oraz społeczne zależności i mechanizmy od lat rządzące światem – oczywiste a jednak zadziwiające.
Fakt biologiczny nr 1 : ilość dzieci wyłaniających się z pól kukurydzy na środku rumuńskiego pustkowia jest wprost proporcjonala do ilości słodyczy jaka znajduje się w autokarze, który nieopatrznie na tym pustkowiu przystanął.  Do najbliższej wioski 10 km, postuj trwał 5 minut a dzieci przy autokarze odnotowano przynajmniej ośmioro i ich liczba rosła z chwili na chwilę toteż pośpieszny odjazd wydał się wszystkim ze wszech miar uzasadniony.
Fakt biologiczny nr 2 : potrzeby fizjologiczne potrafią zostać wyparte ze świadomości przeciętnej 12 latki z uwagi na stan toalet na przynajmniej 12 h.
Fakt ekonomiczny : zjawisko popytu i podaży oraz praktyczne zastosowanie zasady „rzecz jest tyle warta ile ktoś jest w stanie za nią zapłacić“  - przekraczanie granicy rumuńskiej w ekspresowym i uprzywilejowanym trybie możliwe było za ...... 2 zgrzewki ..... ketchupu. 

Na miejscu było już miło i przyjemnie. Nikogo nie dziwiło śpiące na stole bilardowym bądź co bądź dziecięce wydanie Złośnicy. Nikogo nie dziwiło, że przemiłe dziecięce wydanie Złośnicy swą nadąsaną miną sprawiło, że bardzo nieuprzejmy pan dj został pozbawiony pracy bo nie zagrał tego co bardzo chciało usłyszeć to dziecię. Nikogo nie dziwił fakt, że najfajniej w morzu pływało się nocą a przed 14 nie było sensu wstawać. Jedyne co mogło nieco zdziwić to fakt, że po miesiącu spędzonym w Sozopolu to dziecię spóźniło się na zbiórkę autokaru bo .... pływało w morzu.  Tak więc w drogę powrotną ruszyło oblepione muszelkami (kto był ten wie) i z ociekającą fryzurą ... nie wspominając już  o kostiumie kąpielowym i ręczniku jako jedynym stroju tegoż dziewczęcia na pierwszą fazę podróży.


Po 20 latach wspominając z pewną dozą tęsknoty za dzieciństwem Złośnica wraz ze swoją matką rodzicielką udała się do Sozopola . Tym razem szamolotem tam i z powrotem. Niestety jedynie na tydzień. Bułgaria nie była przygotowana na takie odwiedziny. Pogoda broniła się jak mogła. Były ulewy , burze, tornada. Nic jednak nie popsuło tego wyjazdu. Złośnica odpoczęła, pojadła pyszności, zapiła rakijką i wypoczywała na plaży czytając babską lekturę romantyczną. Tego było jej trzeba. Nie można pominąć też faktu, że w tłumie kibiców oglądających mundial Złośnica i jej rodzicielka stanowiły niewielki procent kobiet i to kobiet, które oglądały mecze z własnej woli ! Ha ! nie uszło to uwagi przemiłym Bułgarom toteż dostawały różne podarki, a to darmowy popcorn, a to bułgarskie słodycze i szklaneczki rakijki. 

Pozostaje tylko mieć nadzieję, że do następnego razu nie przyjdzie Złośnicy czekać kolejnych 20 lat !

Brak komentarzy: