2008-10-07

Złośnicowóz w oparach

Niewyspana Złośnica wsiadła niemiłosiernie wczesnym porankiem do swej ulubionej maszyny. Włączyła radio i starając się nastawić pozytywnie do rozpoczynającego się właśnie poniedziałku ruszyła w kierunku pracy. Weekend pozostał już tylko miłym wspomnieniem i nie pozostało nic innego jak uzbroić się w pozytywne myślenie i dotrwać do weekendu. Na parking udało się wjechać 7.23 więc ze sporym czasowym zapasem. Jeszcze z lekko przymkniętymi powiekami Złośnica dotarła do biura i westchnęła na widok sterty papierów piętrzących się na biurku. Z otępienia wyrwał ją rozlegający się w całym biurowcu komunikat : " WŁAŚCICIEL PEUGEOTA O NUMERACH REJESTRACYJNYCH SO ........ " dalej Złośnica już nie słuchała. Zerwała się na równe nogi i pobiegła na parking mając nadzieję, że to nie o jej maleństwo chodzi. " W mordę jeża !" wyrwało się z jej ust podczas gdy w głowie pojawiały się mniej wybredne słowa. To co zobaczyła nie zapowiadało niczego dobrego. Spod Złośnicowozu wypływała struga wyciekającego paliwa i znaczyła drogę aż do domu Złośnicy . Cóż było robić . Owładnięta szałem i złością zadzwoniła po assistance. Panowie po ponad godzinie zabrali grożące wybuchem autko i zawyrokowali " ktoś pani zrobił niezły numer te przewody są ewidentnie przecięte". Po kilku godzinach diagnoza brzmiała : skradziona chłodnica od zwrotnego obiegu paliwa (cokolwiek to jest) . Część na giełdzie warta ok 100 zł a mogła Złośnicę kosztować życie .....

później złe informacje docierały do Złośnicy z coraz to innych stron ... tak jakby ktoś w ten poniedziałek otworzył puszkę Pandory .... i jak tu nie wykrzyknąć :

JAK JA NIE LUBIĘ PONIEDZIAŁKÓW !!!!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

shit happens..... :[