2007-08-09

Finały LŚ

Złośnicy ledwo udało się zdobyć bilety. Kupowała je partiami. Czas przeznaczony na jedną transakcję pozwalał jedynie na kupienie biletów na jeden mecz. Obciążenie serwera i powoli przesuwająca się kolejka znacznie podnosiły adrenalinę. Z ustawiła się w kolejce o godzinie 14 gdy rozpoczęła dyżur u babci. O 17 gdy dyżur się kończył była 250 w kolejce. Z działającym laptopem pojechała do domu. Sąsiedzi dziwnie na nią patrzyli, gdy wysiadając z samochodu szła z otwartym laptopem i pod nosem odmawiała modły aby internet się nie rozłączył. Dwie godziny później, gdy trzeba było wyjść na umówione spotkanie Złośnica wciąż stała w kolejce. Nie poddam się , nie poddam - mruczała pod nosem ponownie zbliżając się z laptopem do samochodu. Jechała na spotkanie nerowo spoglądając co parę chwil na przesuwającą się kolejkę. Gdy ruszyła ze świateł była już 3 w kolejce. Zrozumiała, że nie zdąrzy dojechać na miejsce spotkania. Niewiele myśląc ( bo o myslenie Złośnicy posądzić nie można) zjechała na pobocze. Wielkia była jej radość gdy system bez przeszkód przyjął jej rezerwację na kolejne mecze. Nie ważne, że dziwnie wyglądała z komputerem na kolanach ciesząc się jak dziecko, nie ważne, że spóźniła się na spotkanie ... najważniejsze było to, że na żywo zobaczy wszystkie mecze rundy finałowej!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

nie wiem czy ciekawsze są mecze, czy zdobywanie biletów na nie w Twoim wydaniu ;-)