2007-02-16

historia jednej znajomosci

Działo się to dawno dawno temu. Pewna dama upatrzyła sobie przystojnego młodzieńca i orzekła : mój ci on ! Nie działo się to jednak aż tak dawno, by taka deklaracja wystarczyła, więc niewiasta musiała podjąć pewne kroki. Zadzwoniła do Złośnicy z błagalną prośbą

- Z prooooszę, jedź ze mną pod namiot. proooszę, samej mnie rodzice nie puszczą, a on tam będzie.

Z troszkę kręciła nosem, ale uległa, no bo nie wolno stawać na drodze do szczęścia. Akcesoria potrzebne do wyprawy zostały zgromadzone i zapakowane do niebieskiego jeździdełka. Dziewczyny ze śpiewem na ustach (na zmianę Myslovitz i wybaczcie - Ich troje) popędziły we wskazanym kierunku. Z miała pewne obawy co do tego wyjazdu. Nie znała tam nikogo, a jakoś ciężko było jej uwierzyć w deklaracje niewiasty, że jej nie zostawi obcym ludziom na pożarcie. No tak , zapomniałam dodać, że ten tajemniczy wyjazd to był zlot maniaków IRC-owych, a Z dopiero zaznajamiała się z tym sposobem wykorzystania komputera. Na pole namiotowe dojechały w miarę bezproblemowo. Okazało się, ku wielkiemu zdziwieniu Złośnicy, że ci IRC`maniacy wcale nie mają szponów, pryszczy i długich zębów. Była to całkiem sympatyczna grupa ludzi. Z niektórymi Z utrzymuje kontakty do dziś. No ale wracając do tematu, bo nie o Z ta opowieść. Wbrew obietnicom niewiasta po 20 minutach pobytu na polu namiotowym uznała, że Z już całkiem dobrze sobie radzi i pognała na spytki. Nie rozmawiały z Z aż do czasu, gdy położyły się spać. Wtedy to Z dowiedziała się wszystkiego. Niewiasta wręcz histerycznie przeżywała, że towarzyszka podroży jej wybrańca (wysoka blondyneczka) jest jego oblubienicą. Na całe szczęście okazało się, że to tylko siostra. Następnym problemem okazał się Wallace, który zamiast ulotnić się dyskretnie podziwiał gwiazdy wraz z mającymi się ku sobie bohaterami tej opowieści. Wiele jeszcze było podchodów, zanim wyjazd dobiegł końca. Z wymyślała przeróżne sposoby aby wybrańca uwiecznić na fotografii wraz z zakochaną niewiastą. Było wesoło i całkiem przyjemnie. Po tamtym wyjeździe niewiasta postawiła na swoim i rozpoczął się system randkowy, wspólne wakacje aż swoim wrodzonym wdziękiem i sprytem doprowadziła do ślubu. No i niech mi ktoś powie, że kobieta nie potrafi.

 

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Piękne to czasy były :D
Bo trza było mnie uświadomić ;p W końcu nonstop na wzbogaconym w % paliwie chodziłem i nie docierały do mnie tam Wasze jakieś podchody ;p Zreszta jak pamiętam, większość tych gwiazd przedrzemałem (;

Złośnica pisze...

dobra dobra juz sie nie tlumacz :P Beda mieli co dzieciom opowiadac :P jak to wujek wallace im przeszkadzal w podrywie :P hihihi

Anonimowy pisze...

dziecom ? hmm... znaczy coś wiez czego ja nie wiem ? :>

Złośnica pisze...

duzo jest takich rzeczy ktore wiem a ty o nich nie wiesz :P
a jezeli chodzi o dzieci to przeciez wiadomo ze kazdy je chce :) wiec tylko czekac az beda :)

Anonimowy pisze...

to czekam (-;
a myślałem, że już w drodze (;

Anonimowy pisze...

pod namiotem nie byłam ale kciuki trzymałam :-) i trzymam nadal :-)