2007-01-22

Mama i rudy

Ciemnawo już było. Mama wyszła z pracy i podeszła do auta. Klika i klika kluczykiem a rudy nic. Zła, że znowu baterie w pilocie padły zabrała się za gmeranie kluczykiem w zamku. W między czasie słyszy jak jakaś baba drze się przeraźliwie z balkonu : "złodziejka, trzymajcie ją ludzie, łapać złodziejkę, kradnie mi auto " Mama rozejrzała się dookoła i dawaj wpychać kluczyk w zamek. Ponieważ chyba odkąd kupiliśmy samochód nikt tego zamka nie używał, to wcale ją nie zdziwiło, że nie może otworzyć. Wołania ucichły a mama nadal mocowala się z zamkiem coraz bardziej zła. Nagle poczuła na ramieniu dłoń i szarpanie. To ta wariatka z balkonu. "mam cię, już dzwonię po policję" usłyszała mama od kobiety, która kurczowo trzymała jej ramię. Była w totalnym szoku. Spojrzała na auto i .... okazało się, że na siedzeniach są jakieś dziwne pokrowce. Rozejrzała się w okół siebie i zobaczyła, że nasz rudy stoi sobie spokojnie zaparkowany kilka metrów dalej i bezczelnie sie z niej śmieje.

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

hahahhaha ;-)

i co i co?
jak sie skonczylo ? ;-)
przyjechala policja ? ;-)

Złośnica pisze...

nie no kobieta jak zobaczyla ze nasz rudy t o faktycznie nasz rudy i ze sie otworzyl z kluczyka to tylko sie smiala z mamy...cale szczescie. a po policje nie zdarzyla zadzwonic bo leciala lapac zlodziejke ;)

Anonimowy pisze...

Cudna opowieść ...

Anonimowy pisze...

kolejna przypowieść o tym skąd, a raczej po kim nasza Ola ma takie, a nei inne zachowania :)))

Anonimowy pisze...

a tak ni z gruchy ni z pietruchy fane zdjęcie ma na blogu nei?! fane :)))

Złośnica pisze...

hehe fajne bo sama robilas :P

Anonimowy pisze...

oj zazdroszcze Ci takiej Mamy :)) jest doskonała :))