2007-01-02

Moje nadzieje noworoczne


   Czasami myślę, że rzeczywistość jest mieszaniną wielu różnych światów. Nie przeplatają się one ze sobą, lecz istnieją równolegle. Gdy jednak dochodzi do zderzenia - dzieje się to przy okazji czyjejś krzywdy. Tak też stało się dzisiaj. Lekko jeszcze zaspana i ciut zmęczona przeciągałam się w swojej czystej i pachnącej pościeli. Aromat swieżo zaparzonej kawy wywoływał uśmiech. Wyobraźnia podsuwała idyllistyczną wizję śniadania z rodzicami i późniejszej partyjki karcianej. No i właśnie w chwili, gdy rozkoszowałam się spokojem i ciepłem domowym, zadzwonił telefon. "pobito jedną z podopiecznych fundacji" brzmiała wiadomość. Czar chwili prysł. Łzy napłynęły do oczu, a rozum usiłował przetworzyć i wytłumaczyć sobie to, co właśnie powoli do niego docierało. Dziewczyna lat 18. Podopopieczna i jednocześnie wolontariuszka fundacji. Pobita "dla nauczenia rozumu" przez brata i synów sąsiadki na wyraźne polecenie matki. Cała sina, ze złamanym nosem, podejrzeniem urazu mózgu oraz totalnie zrujnowaną psychiką trafiła do szpitala. Zawiezli ją tam pracownicy fundacji. Trudno było namówić ją do złożenia doniesienia. " ja ich bardzo kocham" płakała. Do tragedii doszło dlatego, że poprosiła mamę aby już więcej nie piła. Za to, że odważyła się odezwać tak do matki, 4 chłopaków pobiło ją i zwlekło po schodach z pierwszego piętra ciągnąc za nogi....
   Dzisiaj ta dziewczyna straciła wolę życia . Napisała smsa, że nie przyjdzie już do pracy. Nie wiem który ból był silniejszy, ten płynący z poobijanych pleców, czy ten silny, niepozwalający oddychać ból zranionych uczuć.
   
   Nie potrafię pojąć skąd bierze się taka nienawiść ? Jak to możliwe, że można z czystym sumieniem katować człowieka ? Bo to, że można zrobić coś takiego własnej siostrze czy córce wogóle nie mieści mi się w głowie. Ból moich najbliższych jest moim bólem.
   Mam nadzieję, że uda się jej pomóc.Mam nadzieję, że spełnią się jej marzenia o zdanej maturze i studiach. Mam nadzieję, że uda się ją wyrwać z tego bagna i będzie mogła i potrafiła żyć normalnie. Trzymajcie kciuki. Przed nią jeszcze bardzo długa i ciężka droga.

 

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

trzymamy mocno!

Anonimowy pisze...

Trzymamy mocno paluszki ... Ile sił ...

Anonimowy pisze...

na szczescie ma Was - musi być dobrze :)

Złośnica pisze...

Dzisiaj wychodzi ze szpitala ... trzymac kciuki ! duzo szczescia jej sie teraz przyda