2006-11-11

Młode lata pirata

Pewnego niezbyt pięknego niedzielnego popołudnia, na przełomie września i października roku pańskiego 1994, przy wietrze przeszywającym do samiutkich kości poubieraną po zęby załogę, na środku sztucznego zalewu zwanego dumnie Pogorią III, kołysała się wydra. (Wydra, jak oczywiście wszyscy wiecie, to taka łódeczka-żaglóweczka co się ponoć trzeba natrudzić żeby ją wywrócić ) Na onej rzeczonej wyderce nauki żeglowania pobierała Złośnica. Ubrana we wszystko co przywiozła ze sobą na ten weekend, dygotała z zimna i odliczała minuty do końca manewrów. Już za chwileczkę, już za momencik mieli zrobić ostatnie podejście do pomostu i zakończyć pływanie. Niestety, jak to zwykle w życiu Złośnicy bywa - wszystko potoczyło się jak w kiepskim filmie. Siedząca przy sterze Meluzyna tak się przejęła wykonywanym zadaniem, że zrobiła wszystko na odwrót. W niebezpiecznej sytuacji zamiast luzować to wybrała, zamiast od siebie to mocno do siebie przytuliła ster. Powiało grozą i zimnym wiatrem. Rach ciach i ponoć nieprzewracalna wydra zanurkowała masztem w wodzie.Załoga, wraz z Meluzyną(dzielna dziewczyna, wypadając nadal trzymała ster - no bo przecież uczyli,że cokolwiek by się nie działo steru nie wolno wypuszczać z rąk) zrobiła chlup i znalazła się w lodowatej wodzie.Złośnicę zdenerwował fakt, że nagle zrobiło się niesamowicie zimno i mokro, ubrania nasiąkły w sekundzie i zaczęły ciągnąć w dól, a na jej głowie spoczywała jakaś wielka biała płachta. (no bo najgorzej to po wywrotce znaleźć się pod żaglem - już wiecie gdzie była Złośnica ??? ) Wygramoliła się jakoś z tej żaglowej pułapki i wczołgała na inną jednostkę pływającą, która przybyła z pomocą. Myślała, że to już koniec przygód na dziś. Oj bardzo się myliła. W budynku, w którym znajdowały się jej rzeczy uświadomiła sobie, że wszystkie przywiezione ciuchy ma na sobie. Nie pozostało jej nic suchego. Nie mówiąc już o butach. Ciężko westchnęła, wypiła ciepłą herbatkę i wyszperała z dyżurnych ciuchów remontowych jakieś poprzedzierane na kolanach i pośladkach spodnie. Pożyczyła 6 rozmiarów za duży sweter i dziś już nawet nie wie skąd miała te o 3 rozmiary za duże buty. Przyodziała się w strój rodem z dworca centralnego i z plecakiem wypchanym po brzegi mokrymi ciuchami ruszyła w kierunku przystanku. Pech chciał, że autobus bezpośredni nie kursował w niedzielę. "Bezdomna" Złośnica w brudnych od farby spodniach i za dużych butach zmuszona była przesiąść się z autobusu na tramwaj w centrum miasta. Spojrzenia współpasażerów nie pozostawiały wątpliwości. Z przerażeniem unikała ich wzroku. Bała się, że za chwilę zaczną jej rzucać pod nogi drobnymi, lub co gorsza oplują zmarzniętego pirata, bo w oczach wielu z nich widać było sporo wrogości. Tramwajem dotarła na osiedle. Z przystanku do domu miała zaledwie kilkadziesiąt metrów. Myślała, że to już koniec upokorzeń i że może już odetchnąć z ulgą. Niestety i tym razem się pomyliła. Chwilę wcześniej w kościele skończyła się msza. Tłum zbliżał się do człapiącej powoli Złośnicy. Zanim dotarła do bloku musiała kilkarazy powiedzieć "dzień dobry" mijającym ją nauczycielkom, sąsiadkom, mamom znajomych. Oj tłumaczyć się biedna musiała przez przynajmniej 2 tygodnie. Takie osiedla pałają rządzą sensacji. Całe szczęście przygoda nie zakończyła się grypą!
 

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

czy te traumatyczne przezycia z dziecinstwa pchnely Zlosnice ku piractwu czy tez sprawily w jej myslal chwile refleksji, czy to napewno to ?

Złośnica pisze...

Z tym piractwem to nie bylo ot tak i juz ... zlozylo sie na to kilka elementow. Ta trauma rowniez. Szczegolnie, ze zlosnica juz wtedy wiedziala, ze taki stroj nikogo z braci zeglarskiej na mazurach by nie zdziwil.... szkoda tylko ze mazury teraz to juz nie ten sam klimat. Teraz niestety wiekszosc "zeglarzy" to wypacykowane niunie w japonkach na obcasach, a tawerny zamykaja 22-23 ... dlatego staram sie omijac miedzy innymi Mikolajki. Kto plywa ten wie co mam na mysli.... no ale troche nie w temacie mi wyszlo :) o powodach piractwa jeszcze kiedys pewnie napisze.

Anonimowy pisze...

a ja wczoraj na posiedzeniu komisji to słyszałam tretetete

Złośnica pisze...

Giz no coz Ty znasz wiele moich mrocznych sekretow ;)