2006-08-02

duszę się na lądzie ... a przecież stare żaglowce po morzach jeszcze pływają





"Leżysz wtulony w pościel, coś cichutko mruczysz przez sen.
Łóżko szerokie, ta pościel świeża, za oknem prawie dzień.
A jeszcze niedawno koja, w niej pachnący rybą koc.
Fale bijące o pokład i bosmana zdarty głos.

nie gniewaj się kochanie , że trudno ze mna żyć
że zapomniałam kupić mleko i gary zmyć
lecz jeszcze niedawno pokład mym drugim domem był
tam nie stało się w kolejkach, tam nie było miejsca dla złych

Upłynie sporo czasu, nim przyzwyczaję się.
ten cały czas na morzu zamknięty w jeden dzień.
Skąd lekarz może wiedzieć, że za morzem tęskno mi.
Że duszę się na lądzie, że śni mi się pokład pełen ryb.

Wiem masz do mnie żal - mieliśmy do przyjacioł iść.
Spotkałam kolegę z rejsu, on w morze idzie dziś.
Siedziałam potem na kei, ze łzami patrzyłam na ląd.
Jeszcze przyjdzie taki dzień, kiedy opuszczę go ... a na razie...

to wszystko było minęło zostało tylko wspomnienie
już nie poczuję wibracji pokładu gdy kable grają
już tylko dom i ogródek i tak aż do ....
a przecież stare żaglowce po morzach jeszcze pływają"

powyższy tekst to przeróbka szanty "emeryt" dokładnie tak dziś się czuję i nucę ją pod nosem od samego rana.Odbyłam kiedyś dość burzliwą rozmowę na temat mojego pływania.Powiedział mi wtedy,że to bardzo samolubne wydawać kupę kasy na rejs, na moją zachciankę zamiast dorosnąć, pójść do pracy i inwestować w przyszłość.Chciał żebym wybiła sobie z głowy pływanie na kilka lat, żebym czerpała radość z układania sobie życia."kiedyś popłyniesz" mówił "teraz skończ studia- to teraz najważniejsze" ...nie rozumiał co to znaczy tęsknić za morzem.Odbierał to jako dziecinną samolubną zachciankę.Nie popłynęłam ... ale coś we mnie pękło, nie mogę do tej pory poradzić sobie ze studiami i znaleźć w sobie motywacji do niczego.Jego już obok nie ma, a ja zmarnowałam bardzo ciekawą propozycję.czy było warto? niestety nie.ktoś kiedyś powiedział, że życie to sztuka wyborów. Czemu ja zawsze podejmuję błędne decyzje? czemu po fakcie okazuje się, że to co odrzuciłam miało ogromne szane być czymś fajnym i wartościowym? może poprostu te moje decyzje są zbyt mało przemyślane, za bardzo poddane emocjom i wpływom innych, zbyt mało wynikające z tego czego moje JA tak naprawdę potrzebuje? no ale nie o tym miał być ten post ...tęsknię za morzem i duszę się na lądzie cholibka !
 Posted by Picasa

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

może z tym "czerpaniem radości z układania sobie życia" to przesada, ale jakby nie było, zawsze się znajdą jakieś małe radości i mimo, że rozumiem całkowicie Twoją tęsknote, nie sądzisz, że ma rację? a Ty trochę jesteś niesprawiedliwa?
a czy "kiedyś" nie jest motywacją? a "ja chcę już!" rzeczywiście brzmi jak dziecinna zachcianka.
jeżeli los nie zetknął Cię na stałe z falami bijącymi w burtę, jeżeli łajba nie jest Twym sposobem na życie, musisz się krecić ze światem po którym stąpasz, taka jest rzeczywistość...
jesteś jeszcze młoda, może i czasem rozpadasz się od środka, ale jesteś też silna i możesz zmienić otaczającą Cie rzeczywistość... na swoją rzeczywistość.
:*

Złośnica pisze...

oj wiem ze "ja chce juz" brzmi wyjatkowo niedojrzale , ale taka jestem ..przeciez wiesz ze jak czegos nie mam juz to trace zainteresowanie, chce sliczne zielone buty ale jak nie moge ich miec to pff przestaja mi sie podobac,jak podchody z facetem trwaja zbyt dlugo to przestaje wierzyc ze do czegos prowadza i to psuje, irytuje sie, draznie taka juz jestem i trudno mi to zmienic.Nie rozumiem dlaczego uwazasz ze jestem niesprawiedliwa.wyjasnij mi bo moze masz racje.Male radosci tak sa i ciesze sie nimi jak dzieciak ale kocham plywac i chce plywac i poprostu zal mi tego rejsu ktory stracilam.
ps. od srodka sie nie rozpadam ;) czasem tylko mi sie teskni i juz ... no ale zeby zaraz sie rozpadac ... ja ? noo co ty :*
a ze jestem mloda to fakt :DDD ale zaczynam sie juz sypac od zewnatrz a nie od wewnatrz. ;)
co do zmian to mi nie wychodza. jak juz pisalam wczesniej z wiekszoscia moich decyzji trafiam jak kula w plot. wiec poki co poczekam co los sam mi zaoferuje.bez planow nadzieji itp az do poczatku pazdziernika.moze nie dozyje pazdziernika wiec po co wprowadzac zmiany.
ps2 bardzo sie ciesze ze wreszcie sie wypowiedziales w wiecej niz 2 zdaniach. dziekuje :*

Złośnica pisze...

chcialam jeszcze powiedziec ze jest to blog w wiekszej czesci o morzu i o plywaniu wlasnie.no to jak nie narzekac ze mi sie teskni? bede tak marudzic do poki gdzies nie poplyne, a pozniej jak wroce zaczne marudzic od nowa :) przeciez wiesz ze marudzenie to moje drugie ja.do tego wszystkiego mam jeszcze wiele innych marzen i pragnien.O tym moze innym razem.

Anonimowy pisze...

niesprawiedliwa bo nie dajesz szansy obrony, winisz za wszystko osobe trzecia, z gory przesadzasz, ze to Ty masz racje a nie wiesz co by bylo gdyby, a zapominasz, ze to byla Twoja decyzja.

i nie mam nic do Twych pragnien (:

Złośnica pisze...

hehe no i cale szczescie ze nie masz :P nikogo nie winie, poprostu pokazuje ze moj proces decyzyjny jest wadliwy i do dupy. decyzja byla tylko i wylacznie moja.

Anonimowy pisze...

obejmując całościowo tekst, na mnie sprawia wrażenie, że jednak to ON jest winny, a Twe "błędne" decyzje pozostają igłą w stogu siana.
a decyzje ... ja bym je nazwał ludzkimi, normalnymi. bo w końcu człowiek, to istota nie tylko rozumna, ale i mająca duszę, potrafiąca czuć.

Złośnica pisze...

Albo mnie tak slabo idzie pisanie, albo ty przeczytales tylko pierwsza czesc postu. Wyraznie przeciez napisalam ze to JA podejmuje mylne decyzje, ja stem zbyt narwana zeby cos do konca przemyslec. Tu juz nie chodzi o tamten rejs ale o caloksztalt.Zamiast rozwazyc za i przeciw i sensownie przemyslec jak na tym wyjde poprostu ulegam emocjom. post ma 2 tematy w sobie po pierwsze tesknota za wielka woda po drugie moja ulomnosc w postaci niedoskonalego procesu decyzyjnego. Nie obwiniam GO o ten rejs bo to JA i tylko ja podjelam taka decyzje.Uwazasz ze moglby mnie zmusic do tego ? ;>

Anonimowy pisze...

W sumie masz rację, może nie czytałem dokładnie, ale takie wrażenie na mnie sprawił ten post ;p