2006-08-16

Zaatakowana


Dopadł ją niespodziewanie.W ciepły i słoneczny dzień otworzyła okno.Położyła się z książką na kanapie.Weekend bardzo dał jej we znaki więc po przeczytaniu kilku stron usnęła.Obudził ją przenikający każdą komórkę jej ciała chłód.Wiatr hulał po pokoju, na dworze padał rzęsisty deszcz.Zerwała się by zamknąć okno.Okryła się kocem i niczego nie podejrzewając ponownie zasneła.On już był w niej.Powoli lecz bardzo skutecznie ogarniał cały organizm.Spała niespokojnie.Przeciwciała walczyły z intruzem.Nie dały rady.W ukryciu rozwijał i uzbrajał swoją armię.Szykował się do ataku.Kilka godzin później gdy jechała pociągiem postanowił zaatakować.Warunki były sprzyjające.Jej osłabiony organizm popadał w kolejny sen przygnębiony panującym w przedziale zimnem i kołysany miarowym stukotem kół.Gdy się ocknęła już wiedziała. Gardło paliło okropnie, ciało drżało z zimna, czuła ból w każdym mięśniu.Ledwo dotarła do domu. Tak jak sądziła termometr wskazał 37,8 .Niedoceniła intruza.Łudziła się, że wystarczy porządnie się wyspać i wspomóc organizm dużą dawką witaminy C.Ranek przekonał ją, że ma do czynienia z poważnym i dobrze przygotowanym przeciwnikiem.Większą część dnia spędziła w łóżku.Normalnie pewnie byłoby to miłe.Nie tym razem.Była sama i do tego przegrywała walkę z panoszącym się wrogiem.Zapadała w sen na coraz dłużej.Wieczorem udała się po pomoc.Dostała skomponowany do jej potrzeb koktajl.Cholerny wirus- zaklnęła.Walka wciąż trwa.W piątek musi być już całkiem zdrowa.Musi.




 

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

będzie, musi być! trzymam kciuka *: