2006-08-01

nic na siłę - wszystko młotkiem

 daaawno daaaawno temu grupa jeszcze wtedy całkiem dobrych znajomych wybrała się na mazury.Łódek bylo bodajże 3 lub 4 . Kapitanem jednej z nich została chcąc niechcąc złośnica.Na pokładzie oprócz już wcześniej wspomnianej znajdowali się : złośnicowa siostra nie z krwi lecz z wyboru, gosia oraz 2 panów M. Pewnego pięknego dnia cała ekipa zgodnie acz pod naciskiem kapitana innej jednostki pływającej postanowiła zbadać dziki akwen omijany przez turystów szerokim łukiem. Powodem dziewiczości akwenu i braku przejawów konsumpcyjnego trybu życia naszego społeczeństwa był drobny acz bardzo znaczący zakaz pływania na silniku.Akwen tak zachwycił swoją ciszą przybyłych, że postanowili przenocować w gościnnych szuwarach.Radość wywołana brakiem jakichkolwiek sąsiadów znalazła swe odbicie w długich i donośnych śpiewach. Rano półżywi ze zdumieniem odkryli,że w tafli jeziora mogą się przejrzeć jak w lustrze. Cisza, flauta , klara ..jak zwał tak zwał byli skazani na inny napęd niż żaglowy.wszystkie jednostki wyposażone były w silniki ale żadna nie odważyła się go użyć.2 łajby przejęte czekającą je długą drogą pozbierały się i wypłyneły w momencie gdy załoga "gabrychy" (dowodzonej przez Złośnicę) zaczynała spożywać sniadanie.po obfitym mazurskim sniadaniu składającym się z serka giżyckiego i kanapek z konserwą panowie M upomnieli się o swoją porcję ptasiego mleczka. No i tutaj zrodził się przebiegły plan.Złośnica obiecała, że panowie dostaną nie tylko po jednym ptasim mleczku ale całe pudełko jeżeli wypłyną z tego jeziorka szybciej niż pozostali (ich cienie znikały już za horyzontem) Pomysł okazał się trafiony i panowie M dzielnie chwycili za pagaje. mkneli szybciej niż motorowka ze 100 konnym merkurym.Oczywiście panowie zdobyli pudełko ptasiego mleczka i uznanie w oczach swych niewiast a kapitan Z została posądzona przez pozostałe 3 łodzie o złamanie zakazu pływania na silniku.Kapitan Gabrychy jak to miała w zwyczaju zbyła to szyderczym smiechem ( i godzinnym fochem) ale i tak było warto :) wieczorem panowie M załapali się jeszcze na buziaki w dowód uznania ich zasług a co !

 

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Fantastycznie było :-) Jeszcze raz bym powiosłował za te buziaki i ptasie mleczko oczywiście:-)

Złośnica pisze...

ooo milo Cie widziec :) jak wroce pelna nowych sil to obiecuje poopisywac jeszcze ciut z tamtych mazur :) (juz to dzis komus obiecywalam) :)