2006-09-18

dzień jeden z wielu podobnych


Na pokładzie było tego dnia wyjątkowo wesoło. Złośliwość goniła złośliwość, żart ścigał się z żartem. Wszystkich bolaly już mięśnie twarzy no i brzucha od ciągłego rechotania godnego rasowych ropuch. No i właśnie w tak sielankowej atmosferze towarzystwo wpakowało się na mieliznę, o istnieniu której przynajmniej połowa załogi doskonale wiedziała. Między salwami śmiechu bardziej doświadczeni załogowicze (żeby nie powiedzieć załoganci ) udzielali sprzecznych wskazówek. "kręć korbą od siebie" słychać było niemal jednocześnie z "do siebie, podnosi się do siebie ". W skutek dezinformacji zagubiony pan M kręcił raz w jedną raz w drugą stronę w efekcie czego mocno już sfatygowana, stalowa linka stanowiąca fał miecza , poplątała się jeszcze bardziej a na jej powierzchni rozpanoszyły się "wszy". Zwierzątka złośliwe są to ponad miarę. Gdy już udalo się opuścić mieliznę, nie udało się opuścić miecza, bo te cholerne wszy skutecznie zablokowały fał. Smiechy lekko przycichły.Po dopłynięciu do pomostu zadecydowano, że duży i ciężki grot,wraz z innymi ciężkimi rzeczami zostanie złożony na brzegu, aby łatwiej dało się przechylić i tak dość ciężki jacht. Gdy fał miecza został doprowadzony do jako takiego porządku a z wypełnaijących skrzynkę mieczową wodorostów powstała sałatka można było uznać akcję za zakończoną pełnym sukcesem. Rozradowani i znów pełni humoru odpłyneli spory kawałek na pagajach i nagle rozległ się niepochamowany śmiech jednej z załogantek. Trudno było pozostałym ustalić powód tego wybuchu gdyż wyżej wspomniana zapowietrzyła się i niezrozumiałe było jej bełkotanie. Po chwili jednak zrozumieli . Dalsza żegluga nie była możliwa. Grot pozostał na brzegu.
UWIELBIAM MAZURSKIE DNI PEŁNE HUMORU.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

nie ma to jak wyprawy pełne przygód i śmiechu :D a bez grotu chyba się pływa ciekawiej ? ;-)

Złośnica pisze...

bez grota :)

Anonimowy pisze...

grota, grotu, czepiasz się q;