Byli ze sobą pięć lat. Ona straciła prawie wszystkich znajomych. Poddała się jego woli, żeby tylko nie odszedł. Robiła wszytko tak jak chciał. Zmieniła styl ubierania się, zapuściła włosy. Nigdy nie wyłączała komórki, na wypadek gdyby on zadzwonił. Podała mu numery telefonów koleżanek, z którymi sporadycznie się widywała, żeby mógł sprawdzić czy rzeczywiście tam jest. Znał jej każdy krok. Spowiadała się z każdej minuty spędzonej bez niego. Mimo, że wszyscy w okół mówili jej, że zrobiła z siebie niewolnice, ona była szczęśliwa. Rezygnowała z wakacji bo on nie dostał urlopu. Za każde jego "kocham" gotowa była zrobić wszystko o co ją poprosi. Po pięciu latach odszedł do innej. Zarzucił jej brak własnego zdania i nudę. Wpadła w panikę. Jej świat się zawalił. Usiłuje teraz pozbierać resztki własnego ja i dziwi się, że tak niewiele z tego "ja" zostało.
Dla mnie to jest zwykły drań i wyzyskiwacz. Dla niej prawie bóg.
Miłość wyraża się poprzez szacunek - nie przez kwiaty i misie.
2006-09-23
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
"Kochać kogoś, to przede wszystkim pozwalać komuś na to, żeby był, jaki jest" WW
amen
Kochać i tracić, pragnąć i żałować,
Padać boleśnie i znowu się podnosić,
Krzyczeć tęsknocie "precz!" i błagać "prowadź!"
Oto jest życie: nic, a jakże dosyć...
Zbiegać za jednym klejnotem pustynie,
Iść w ton za perłą o cudu urodzie,
Ażeby po nas zostały jedynie
Ślady na piasku i kręgi na wodzie...
utopia .... nie ma juz takich facetow co za ta perla w ta ton i tak dalej i tym podobne ... a moze sa ale sie dobrze ukrywaja
Prześlij komentarz